My sweet Espana! ;((( I CAN'T BELIEVE THAT!!!!!!
Przegrali. Nikt się tego nie spodziewał. Przegrali z USA... Mistrzowie Euro 2008, wspaniali zawodnicy, duma Hiszpanii, bohaterowie, La Furja Roja... przegrali.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy będą o tym długo pamiętać i ciągle przypominać, że jednak nie okazali się najlepsi. Zaczną się spekulacje, co by było gdyby. Bo tak naprawdę wiele osób nie będzie potrafiło przyjąć do wiadomości, że każdemu może się zdarzyć, nawet Mistrzom. Mamy chwile lepsze i gorsze. Zarówno jedne jak i drugie przetrwać trzeba. Dla moich Hiszpanów rozpoczęły się niestety te gorsze. Będzie im ciężko, będą czuli złość, frustrację, aż w końcu... desperację. Nastąpi moment, gdy zwątpią we własne możliwości. A wszystko tylko dlatego, że nikt nie doceniał USA...
Powiem tylko jedno: prawda jest taka, że Hiszpanie nadal są i będą najlepsi! To przecież tylko jeden mecz! Fakt, nie udało im się ustalić "osobistego" rekordu 36 nieprzegranych pod rząd meczy, ale to o niczym nie świadczy. Ci zawodnicy, oni mają przecież własne życie. Każdy gra w jakimś mniej lub bardziej kultowym klubie. Świat ich kocha! Dlatego proszę, nie ulegajmy komercji i mass mediom, tym wszystkim głupim komentarzom, tkóre pojawią się wkrótce w sieci, nie zmieniajmy o nich zdania tylko i wyłącznie z tego jednego powodu! Kibic trwa wiecznie, nie z jakiegoś powodu, lecz pomimo.
W moim sercu na zawsze pozostaną Mistrzami Euro 2008. Mistrzami Świata! I taka właśnie jest prawda.
Mimo dzisiejszego dnia, ja krzyczę "Viva Espana!!!" I dumnie podnoszę głowę w geście ogromnego szacunku dla La Furja Roja - moich chłopców ;)
P.S. Cóż... idę napisać do Fernando i Sergio na Twitterze. Może parę jakiś pocieszających słów. A do reszty odezwę się na którymś ogólnym.