Thursday, October 1, 2009

Go back to the start.

Tak bardzo chciałabym poczuć na nowo wenę do pisania. Czas się gruntownie ogarnąć ;)

Na samym wstępnie obiecuję, że postaram się mimo wszystko zaglądać tutaj częściej. Od dłuższego czasu chodziło mi to po głowie zlikwidowanie wszystkich dotychczasowych postów, napisanych przeze mnie i rozpoczęcie od nowa. Jednak, tak jak już kiedyś wspominałam, nie potrafię wymazać części swojego życia. Może nawet tej lepszej części; przecież nigdy nic nie wiadomo. Czuję, że to integralna cząsteczka mnie i niech tak pozostanie.
Umówię się za to sama z sobą, że to, co od tej chwili napiszę, stanie się kolejnym etapem. Początkiem czegoś nowego. Od niektórych rzeczy pragnę się odciąć, inne - kontynuować, ponieważ to właśnie one nadają teraz sens mojemu życiu i - kto wie? - może okażą się być dla mnie przyszłością. Naturalnie zdaję sobie sprawę, że brzmi to dosyć melodramatycznie ;)

Więc gdy "przyciśnie" mnie przysłowiowa "wena twórcza", wiem już, co robić... ; **

Thursday, September 17, 2009

Something beautiful

Dzieje się chyba coś pięknego. Nie będę na razie o tym pisać, bo(może jestem nazbyt przesądna) nie chce zapeszać ;)

Pytanie dnia: wie ktoś moze, czy istnieje pakiet darmowych smsów z Plusa do Ery Tak Tak i na odwrót??? Byłabym dozgonnie wdzięczna.

Sunday, September 6, 2009

'All good things come to an end '.

Przykro patrzeć, jak to, na co cięzko się zapracowało, wali się na naszych oczach. Zastanawiam się, po co mi to było. Zebym teraz znowu musiała cierpieć? Juz nawet nie wiem, czy mam się do kogo zwrócić ze swoimi problemami. Moze w końcu - a raczej, znowu - zostałam sama. Tylko teraz juz bezpowrotnie i nieodwracalnie... Brnąć dalej, czy zatrzymać się na obecnym etapie? Tyle nowych rzeczy zaplanowałam dla siebie na najblizsze dni, tygodnie, miesiące, lata... Skąd mam brać siłę na ich wykonanie, jeśli nie ma przy mnie przychylnej ani jednej osoby? Błąd, przychylne są, tylko że "chwilowo" najwidoczniej nie mają ochoty interesować się moją osobą. Pochłonięci swoim zyciem, zapomnieli. To przypomniało mi pewną sytuację sprzed tygodnia. Nie mam przyjemności przechodzić nigdy więcej przez coś podobnego. Przydałaby się jakaś odskocznia od tego wszystkiego. Tylko co nią teraz będzie? Dobrze pytanie, na razie bez sensownej odpowiedzi...

Wednesday, September 2, 2009

What's going on?!

I don't get it...
Moje życie zaczyna kręcić się jak kołowrót i ten stan rzeczy coraz bardziej mnie przeraża. Czuję, że nie ogarniam już sytuacji na pozór prostych. Przytłacza mnie, że gubię się w swoich uczuciach. Jestem pesymistycznie nastawiona na przyszłość, a przecież powinno być inaczej. Zamiast cieszyć się z tego, co mam teraz martwię się, co będzie jutro. Nieważne, czy słusznie... carpe diem do czegoś zobowiązuje...

Dostałam rozpiskę z terminami egzaminów maturalnych i odczułam zawroty głowy. Może wycieczka na Jasną Górę, hmm?

Po raz kolejny byłam w Chorzowie i nawet nie mam pewności, czy na właściwym treningu kadry. Chyba jutro kupię tą "cegiełkę" nawet, jeśli nie rpzyjdę na piątkowy mecz(co pewnie się zdarzy ;/).

Idę spać. Organizm człowieka(zwłaszcza mój!) domaga się duuużej dawki snu ;P Do napisania ; **

Monday, August 31, 2009

Męka szkolna: next level.

Buuu! Jutro pierwszy dzień szkoły, ja się nie zgadzam! ;/
Po tych dwóch wspaniałych dniach(w tym jednym całkowicie poza domem ;)), jeszcze trudniej mi wrócić. Cieszę się, ze mogłam być z ekipą z Wrocławia tak długo. Ci ludzie naprawdę potrafią pozytywnie nastawić człowieka do świata. Dolatego, gdy wyjeżdżali, czułam niesamowity smutek i pustkę. Zwłaszcza po jednej osobie. Na szczęście już niedługo znów się wszyscy zobaczymy ;)

Co do mojego poprzedniego problemu, tyczącego się uczuć... dalej jestem w kropce. Naprawdę nie mam pojęcia, jak można drugiej osobie tak robić wodę z mózgu. To przykre i zarazem daje dużo do myślenia. Jak dla mnie, zbyt dużo. Zależy mi, naprawdę mi zależy i zawsze tak będzie. Nadeszła więc pora na rozmowę...

Btw, poznałam w końcu pewną osobę. To miało się stać już dawno, ale jakoś się przeciągnęło. Muszę przyznać, jestem niezwykle mile zaskoczona, ponieważ wyżej wspomniana osoba zdaje się być naprawdę w porządku :) To trochę mnie uspokoiło.

Cóż... Pozostaje mi już tylko życzyć Wam kolejnego udanego roku szkolnego i ogółem wszystkiego dobrego.
See ya ; **

Saturday, August 29, 2009

Lonely.

Wczoraj, pomimo tego, że było tak cudownie, humor szybko mi zszedł. Ostatnimi czasy kompletnie nie potrafię się ogarnąć. Pomijam już śmierć dziadka, na dwa dni przed moim wyjazdem z Helu i cały stan, w jakim wtedy byłam. Było - i choć brutalnie to brzmi - minęło.

Problemem numer dwa, okazują się być jak zwykle faceci. Dlaczego postępują tak, a nie inaczej, pozostanie już chyba dla mnie zagadką. Nie mam pojęcia, czy przez niektórych przemawia w końcu chęć opiekuńczości, zazdrość, jakieś uczucie... Trudno mi to odgadnąć. A chciałabym znać prawdę, ponieważ mi naprawdę zależy ;)

Dzisiaj wieczorem z powrotem do Będzina. Planuję nocowanie z resztą znajomych i potrzebuję odprężenia, a w domu się tego nie doczekam.
I dalej mi smutno, a za oknem pada dzeszcza. Czuję się samotna i opuszczona nawet przez najbliższych ;( Wiem, ze to uczucie niedługo pewnie przejdzie, ale teraz nie jest mi najlepiej.
See ya ; **

Friday, August 21, 2009

Chandra, marazm i co tylko sobie tam jeszcze chcecie...

Zaliczyłam malutki come back. Krótko mówiąc, wróciłam do Sosnowca. Mam cudowny, świeżo wyremontowany przez mojego tatę, pokój. Błękitne ściany, ciemno- niebieska wykładzina, nowe meble w kolorze olchy miodowej. Wszystko tak jak chciałam. Tylko życie ostatnio za bardzo dało mi w kość.

Demi Lovato - World Of Chances


Jutro kolejne SŚFSW. Ciekawe czy pan D. będzie. Cieszę się, że w końcu będę na spotkaniu. Jedno mnie ominęło i to wystarczy.
;)

Friday, August 14, 2009

It's time to say goodbye.

To było do przewidzenia - niedługo wyjeżdżam. Konkretnie 18 sierpnia o godzinie 18.07 mam pociąg z Helu. W Katowicach będę w granicach 7.35 19 sierpnia, z dziwnym humorem i niezłą ilością obaw, że to może za wcześnie. Przeżywam to co roku, więc się nie przejmuję. Tylko dlaczego mam niejasne przeczucie, że kiedyś powroty bywały lepsze? Pewnie to kwestia osób, do których wracam. Teraz mam przyjaciół; znacznie więcej niż kiedyś. W sumie powinnam się cieszyć, ale nie potrafię. Z jednej strony cholernie zależy mi na szybkim zobaczeniu się z nimi, a z drugiej panicznie się boję i gdybym mogła, przedłużyłabym wakacje o kolejny, słoneczny miesiąc.
Po ostatniej rozmowie z panem D. nabrałam nowego przekonania, że nie wszystko, co wydaje nam się takie cudowne, w rzeczywistości takie jest. Wręcz przeciwnie. Zdaje się, że wreszcie wiem, na czym stoję, ale chyba nie chciałam dowiadywać się tego w taki sposób. Stało się i muszę z tym żyć(heh, jak to dramatycznie zabrzmiało ;p). Widocznie za dużo się łudziłam. Mimo wszystko, dzięki nowo nabytej przeze mnie umiejętności "nieangażowania się na poważnie" w niektóre sprawy, mogę "iść" sobie dalej z czystym sercem. Czy jest mi lepiej z tą świadomością? Otóż, niekoniecznie. A to już zaczynia na powrót zakrawać na ironię, dlatego chyba odpuszczę sobie ten temat.

Zdecydowanie te wakacje były mi potrzebne. Miałam sporo czasu na przemyślenie, co chcę dalej robić. Na razie te plany pozostawię w mojej głowie, żeby sobie spokojnie kiełkowały, a kiedy już moja determinacja do wprowadzenia ich w życie będzie na równi z możliwościami, jakie się przede mną otworzą, może napomknę tutaj co nie co ;)
Póki co, pozdrawiam - już może po raz ostatni - z gorącego Helu ; **

Monday, August 10, 2009

That's all part 2.

Tak sobie myślałam i myślałam, aż w końcu doszłam do wniosku, że nie warto przejmować się facetami. Jest ich tylu wokół(np. teraz siedzi koło mnie dwójka boskich Włochów), a nie mogę trafić na tego jedynego. Odczuwam frustrację, kiedy na ulicy zaczepiają mnie całkowicie beznadziejni chłopcy lub mężczyźni, co ostatnimi czasy dość często się zdarza. Kiedy wydaje mi się, że nawiązałam w końcu z którymś nić porozumienia, okazuje się po niewczasie, że po raz kolejny popełniłam błąd zadając się z beznadziejnym, impertynenckim, zadufanym w sobie egoistą, który nigdy tak naprawdę się mną nie interesował. I nawet ta jedna jedyna randka, jaka zdarzyła mi się tutaj, na Helu w tydzień od mojego przyjazdu, nie wynagrodziła mi całej reszty.
Obserwując otaczających mnie ludzi, załamuję się. Naprawdę. Nie potrafię zrozumieć moich rówieśników, ani już tym bardziej całej cholernej reszty. Co tak naprawdę reprezentują sobą w dzisiejszych czasach mężczyźni? Oprócz nadmiernego pociągu do alkoholu, głupich tekstów i totalnego braku szacunku dla płci przeciwnej absolutnie nic! Oczywiście są wyjątki(ale to tylko moi przyjaciele ;)). Ale mimo to denerwuję się i wkurzam, bo nie potrafię odnaleźć się w całej tej bieganinie, która potocznie zwykliśmy nazywać życiem. Być może wcale nie ma na to wpływu brak kogoś obok mnie, a może ma i to bardzo istotny. Z czasem pewnie się dowiem.
Rok zapowiada się niezwykle ciężko, więc pora wziąć się w garść i... przestać szukać. Przynajmniej na jakiś czas ;) W końcu mężczyźni nie mogą całkowicie zawładnąć kobietami, bo i my mamy własny rozum, z którego odpowiednio korzystamy.

Trochę, jak to potocznie ujmę, "pojechałam po bandzie". Nie wiem, może było mi to akurat dzisiaj potrzebne. W każdym razie dziękuję za pana D. i pana X. , bo to właśnie oni pozwalają mi zachować wiarę w istnienie prawdziwych facetów :) Dzięki chłopaki ; **

P.S. Mam ochotę zrobić im very big surprise, kiedy wrócę ;)
Bye ; **

Friday, August 7, 2009

Nothing as bad as you

Na sam początek powinnam zadać calą masę pytań. Bo przecież to takie niesamowite, jak bardzo możemy się czasem pomylić. Zwlaszcza w stosunku do najbliższej rodziny.
Żylam sobie spokojnie(no dobrze! może nie- spokojnie) ze świadomością, że skoro w dzieciństwie rodzice bez ustanku powtarzali mi jedną mantrę "rodzina zawsze pomoże Ci w potrzebie, możesz na nią liczyć", to tak jest w istocie. Nie sądzilam nawet, w jak wielkim bylam blędzie. A świadomość, że zostalo się brutalnie zmieszaną z blotem, przez wlasną krewną, pozostawi w mej pamięci bardzo glęboki ślad.
Śmieszne, bo to jeszcze nie koniec! Przez jedno moje slowo, które - przyznaję się bez bicia - nie powinno bylo paść, postanowila jak to zgrabnie ujęla "zalatwić" mnie. Ja rozumiem, gdybym wyrządzila jej naprawdę niesamowicie wielką krzywdę, ale to?! Cóż... w takich momentach poznajemy, na co stać innych ludzi. Nawet, że stać na zniszczenie nam życia przez kogoś z najbliższej rodziny. Przy okazji cale otoczenie również. Tu należy zadać sobie pytanie: Do jakiego stopnia można być perfidnym? Do jakiego stopnia perfidnym może być któryś z czlonków rodziny? Ciekawe prawda?

Dzięki ostatnim wydarzeniom zdalam sobie sprawę, że mogę być na Helu po raz ostatni. Miasto "dziecinnych" wspomnień, odwiedzane przeze rok w rok, w porze wakacji. Dwa wspaniale miesiące. Możliwe, że trzeba pewne rzeczy zmienić i/lub zostawić, żeby móc bez przeszkód pójść dalej? Tego nie wiem, ale odpowiedź postaram się znaleźć tym razem sama.

Pozdrowienia z gorrrącego Helu! See ya, everyone ; **

Tuesday, August 4, 2009

Bo co zlego, to nie ja...

Tak jak to bardzo często bywa, po raz kolejny pogrążylam się w melancholii. Chyba za dużo myślę tutaj o różnych sprawach i to mnie przytlacza. Jakbym miala nie dość problemów...

Wchodząc na n-k i obserwując "zmiany" jakie tak nastaly, poczulam ze w tym roku szkolnym będzie podwójnie ciężko. I nie dlatego, że muszę zdawać maturę, ale z wielu innych powodów.
Ja po prostu już chyba nie pasuję do życia jakie prowadzilam przed wyjazdem. Może tak naprawdę nigdy nie pasowalam. Owszem, są jeszcze ludzie, którzy będą mnie rozumieli(mam tutaj na myśli moich wszystkich przyjaciól oraz ludzi z SŚFSW i nie tylko :)).
Jestem... odmieniona, inna. Ważne są dla mnie teraz inne sprawy; zmienilam priorytety. Nie mam pojęcia, jak odnajdę się po powrocie w swoim wlasnym otoczeniu. Przeraża mnie to, a przecież to nie koniec.

Zgodnie z wróżbą zamówioną przeze mnie na 4funTv, powinnam wkrótce odnaleźć bratnią duszę. Ale kto by tam wierzyl we wróżby... ;P

Tak, tak! mam nadzieję, ze następnym razem będę pisala z komputera, gdzie klawiatura reaguje na "Alt i l" ;)

Pozdrawiam i do milego napisania! See ya ; **

Tuesday, July 28, 2009

In da Hel.

Już od trzech tygodni jestem na Helu. Obecnie bez znajomych, tylko z rodzinką. Częste wychodzenie na spacery, samotne bądź nie, "smażenie się" na plaży albo walczenie z dziwnie pojawiającym się deszczem, sprawia mi mniejszą przyjemność niż rok temu. Zastanawiam się, czy nie za bardzo wczułam się z rolę osoby pełnoletniej. Choć z drugiej strony powinno mnie to raczej rozluźnić. W końcu mogę teraz więcej. Kłopoty są jednak z wykorzystaniem mojej obecnej sytuacji.
Spójrzmy: jestem w jednej z najlepszych w Polsce miejscowości wczasowych, pogoda polepszyła się znacznie, co daje mi większe możliwości siedzenia na plaży, w około pełno ciekawych osób(nic tylko się zapoznać ;)). Krótko mówiąc piękna okolica, wspaniali ludzie, ja, plaża i morze. Więc what's going on?! Nadeszła chyba pora na rozpoczęcie kolejnego etapu "wakacjowania" ;) Kto wie jaki to, no kto?

Pozdrowienia z gorrrącego Helu ; **

P.S. Chyba przesadziłam wczoraj z tą plażą. Ałć!

Sunday, July 5, 2009

Vacation 2009

Zastanawiam się, dlaczego nigdy nie piszę o tych najpiękniejszych w moim życiu chwilach. Omijam je zgrabnym, szerokim łukiem, by przejść do zwykłych codziennych i w większości spraw. Być może boję się, że nie dam rady oddać charakteru i nastroju tamtych dni, tych wszystkich emocji? Nie będę potrafiła pokazać, jak było wspaniale? A może to przez zwykłe lenistwo? Sama już nie wiem...
Poprzedni tydzień obfitował w różnego rodzaju wydarzenia. Praktycznie wszystko, co się wydatzyło było wspaniałe. Poczynając od moich 18- nastych urodzin(obchodzonych aż 3 razy, ale ciii... ;)), a kończąc na miłej wycieczce. Jeszcze wczoraj planowałam wszystko tutaj opisać, ale czuję, że po prostu nie dam rady. I nie dlatego, że stało się coś, co pozwoliło odlecieć tamtym miłym wspomnieniom gdzieś daleko. Wręcz przeciwnie. Cały czas jest pozytywnie :) Tylko to ja już jestem taka skomplikowana...

Jak to miło, że zobaczę się z nim jeszcze dziś, że ma ochotę przyjechać, żeby się ze mną pożegnać przed moim wyjazdem. No, może nie tylko po to ;)

Jutro punkt 18.57 wyjazd na Hel. Cóż, nie będzie mnie prawie dwa miesiące, tak więc nici z wycieczki do Wałbrzycha. Za to na sto procent obowiązują Celtowie - nadchodzę! ;D
Dziwi mnie tylko, że mój pociąg odjeżdża z Katowic, a nie od nas, z Sosnowca. No tak, przecież remontują centralną magistralę! Zaraz, który to już miesiąc? Trzeci? No nic, przemęczy się człowiek te dwie godziny dłużej w podróży z takim samym efektem.

Póki co żegnam się z Wami na czas bliżej nieokreślony. Mogę tylko obiecać, że wpadnę tu od czasu do czasu naskrobać coś ;)
Jako, że to moje ostatnie wakacje przed maturą, muszę wyszaleć się za wszystkie czasy ;p
Trzymajcie się ciepło i wakacyjnie. Do napisania, see ya! ; **

Wednesday, June 24, 2009

It's can't be true!!! ;(((

My sweet Espana! ;((( I CAN'T BELIEVE THAT!!!!!!
Przegrali. Nikt się tego nie spodziewał. Przegrali z USA... Mistrzowie Euro 2008, wspaniali zawodnicy, duma Hiszpanii, bohaterowie, La Furja Roja... przegrali.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy będą o tym długo pamiętać i ciągle przypominać, że jednak nie okazali się najlepsi. Zaczną się spekulacje, co by było gdyby. Bo tak naprawdę wiele osób nie będzie potrafiło przyjąć do wiadomości, że każdemu może się zdarzyć, nawet Mistrzom. Mamy chwile lepsze i gorsze. Zarówno jedne jak i drugie przetrwać trzeba. Dla moich Hiszpanów rozpoczęły się niestety te gorsze. Będzie im ciężko, będą czuli złość, frustrację, aż w końcu... desperację. Nastąpi moment, gdy zwątpią we własne możliwości. A wszystko tylko dlatego, że nikt nie doceniał USA...
Powiem tylko jedno: prawda jest taka, że Hiszpanie nadal są i będą najlepsi! To przecież tylko jeden mecz! Fakt, nie udało im się ustalić "osobistego" rekordu 36 nieprzegranych pod rząd meczy, ale to o niczym nie świadczy. Ci zawodnicy, oni mają przecież własne życie. Każdy gra w jakimś mniej lub bardziej kultowym klubie. Świat ich kocha! Dlatego proszę, nie ulegajmy komercji i mass mediom, tym wszystkim głupim komentarzom, tkóre pojawią się wkrótce w sieci, nie zmieniajmy o nich zdania tylko i wyłącznie z tego jednego powodu! Kibic trwa wiecznie, nie z jakiegoś powodu, lecz pomimo.
W moim sercu na zawsze pozostaną Mistrzami Euro 2008. Mistrzami Świata! I taka właśnie jest prawda.
Mimo dzisiejszego dnia, ja krzyczę "Viva Espana!!!" I dumnie podnoszę głowę w geście ogromnego szacunku dla La Furja Roja - moich chłopców ;)

P.S. Cóż... idę napisać do Fernando i Sergio na Twitterze. Może parę jakiś pocieszających słów. A do reszty odezwę się na którymś ogólnym.

Tuesday, June 23, 2009

"I'm not in love, I just wanna be touched... "

... bo polubiłam Kate Nash.

Kate Nash - Pumpkin Soup

Kate Nash - Pumpkin Soup Lyrics

You’re chatting to me, like we connect
But I don’t even know if we’re still friends
It’s so confusing,
Understanding you is making me not want to do

And think things like: ‘I know I should do’
But I trip up and then I lose
I hate looking like a fool

I just want your kiss boy, kiss boy, kiss boy
I just want your kiss
I just want your kiss boy, kiss boy, kiss boy
I just want your kiss

The lights are on
And someone’s home
I’m not sure if they’re alone
There’s someone else inside my head
Living there too fills me with dread

This paranoia is distressing
But I spend most of my night guessing
Are we not, are we together
Will this make our lives much better

I’m not in love
I just wanna be touched

I just want your kiss boy, kiss boy, kiss boy
I just want your kiss
I just want your kiss boy, kiss boy, kiss boy
I just want your kiss
Wops I think I’ve got too close
‘Cause now he’s telling me I’m girl that he likes most
Now I messed up it’s not the first time
I’m not saying you’re not on my mind
I hope that you don’t think I’m unkind

I just want your kiss boy, kiss boy, kiss boy
I just want your kiss
I just want your kiss boy, kiss boy, kiss boy
I just want your kiss

P.S. Zaczął się kolejny dziwny dzień ;p Odczuwam to dość wyraźnie.

Friday, June 19, 2009

Seriously sad...

Jest mi wyjątkowo smutno :((( Budząc się rano tryskałam pozytywną energią i dobrym humorem. W końcu to koniec roku szkolnego, rozdanie świadectw i perspektywa dwóch miesięcy wakacji przede mną. Ale nie. Coś zawsze musi pójść nie tak. Jedyne, co teraz trzyma mnie w jako takiej formie, to jutrzejszy wyjazd do Wrocławia na Imperiadę.
Powodem mojego smutku stała się pewna informacja, którą przeczytałam przed chwilą(choć parę godzin wcześniej moje dobre samopoczucie zdążyło już nieco "paść"). Mojego przyjaciela nie będzie za tydzień na spotkaniu. Liczyłam na kolejną sobotę spędzoną w gronie tych wspaniałych ludzi, tuż po mojej 18- nastce i przed moim wyjazdem na wakacje(nie będzie mnie przez prawie dwa miesiące ;/). Wiem, że on ostatnio przeżywa ciężkie chwile. Więc może lepiej, że od tego odpocznie? Nie jestem pewna, ale chcę jak najlepiej. I zawsze będę służyła pomocą na miarę moich możliwości ;)

Ostatnie dni były mimo wszystko jednymi z najwspanialszym w całym moim osiemnastoletnim życiu. A to za sprawą kolejnej, niezwykle dla mnie ważnej osoby. Chwile z nim spędzone na zawsze pozostaną w moim serduszku i będą wywoływały miłe wspomnienia :) Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
Dziękuję mu za wszystko i przepraszam, bo być może czasami sprawiam wrażenie, jakbym nie za bardzo wiedziała, czego chcę. Nieraz faktycznie nie wiem. A może tylko się boję?
Czuję, jak gdybym odkrywała uroki życia na nowo, w lepszym świetle. Wszystko wydaje się już mniej straszne. Potrafię znowu cieszyć się życiem i czyimś szczęściem. Dzięki niemu potrafię uśmiechać się cały czas :)

Jutro wyjazd bardzo wcześnie, więc pora spać. Myślę, że za parę dni znowu coś tu naskrobię, a może nawet podzielę się wrażeniami.
See ya ; **

Sunday, June 14, 2009

To my friends

Wyjątkowo chciałabym dzisiaj odbiec od standardowego wyglądu posta. A mianowicie, pragnę powiedzieć kilka słów motywacji do moich najbliższych.

Do K. - Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, niemalże od urodzenia i dlatego chcę, żebyś była szczęśliwa, my sis ; * Mówię Ci: pan Ś.!!! ;D
Do Y. - Ty jako pierwszy polubiłeś mnie Tam za to, jaka jestem. Będzie dobrze! Musisz tylko przetrwać i zrozumieć :)
Do D. - Okazujesz - a raczej - okazywałeś mi tyle względów. Wiem, że dobry z Ciebie chłopak ;) Mam tylko jedno pytanie adekwatne to naszej obecnej sytuacji: WHY?!
Do K. 2 - Dziewczyno ;) myślę, że mimo wszystko się przyjaźnimy. Pomagam Ci, ile tylko mogę. Daj z siebie wszystko.

Co za miesiąc! Pomijam już te wszystkie wyjazdy, które nie doszły do skutku. Miał być Poznań - nie było, Bielsko - nic z tego. Myślę, że trzeba mocno trzymać kciuki za Wrocław. Został tydzień i nic nie chce ułożyć się po mojej myśli. Powoli przestaję sobie radzić z przyziemnymi sprawami i coraz bardziej chcę już wyjechać na Hel.
Nadal nie mam siły na zwierzenia z ubiegłego miesiąca ;)
I wciąż marzę o Liverpoolu i Madrycie ;)

P.S. Gooo Spain!!!

Friday, June 5, 2009

Changes, changes, changes... ;)

Woow! Dawno mnie tu nie było. Wiem, wiem jestem zła i niedobra. Pora bym nadrobiła wszystkie zaległości blogowe i wzięła się za całą resztę, którą odrzuciłam w kąt z powodu szkoły.
Póki co powiem tylko tyle, że wszyyystkooo się gruntownie pozmieniało. Od czasu DFów jestem zupełnie innym człowiekiem :) Zdążyło się pojawić kilka problemów(co nie powinno być nowością w moim przypadku ;)), ale o tym i o owym następnym razem.
Na chwilę obecną koniec notki zwiastującej mój rychły powrót ;)
Do szybkiego napisania, see ya ; **

Thursday, May 7, 2009

Black dog.

Zasłyszane wczoraj we wrocławskim UniRadiu.
Led Zeppelin - Black Dog



Zostało 8 dni do DFów ;)

Sunday, May 3, 2009

Everything.

Tyle się ostatnio dzieje...
18 kwietnia był cudownym dniem spędzonym we Wrocławiu. Ze wspaniałymi ludźmi, w genialnej knajpce i fantastycznej atmosferze :) Przy okazji udało mi się przemóc strach przed publicznymi wystąpieniami.
Dziękuję za miłe przyjęcie i ogółem, za wszystko + special thanks dla kilku osób za odprowadzenie na dworzec i wspólne wracanie pociągiem ;)

25 kwietnia - nasze, śląskie spotkanie :) Kolejny miły dzień. Jak już zdradziłam paru osobom, stali się częścią mojego życia i bez Was to nie byłoby to samo. Dziękuję, że jesteście i za to, że mogłam Was Wszystkich poznać. To jedna z najszczęśliwszych rzeczy jaka mnie dotąd spotkała :)

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie poczuła, że ktoś namącił mi w głowie. Można powiedzieć - pozytywnie, ale znowu nie wiem, co robić. W każdym bądź razie kolejne specjalne podziękowania za... Wy wiecie za co ;) On wie.

I to by było na tyle... przynajmniej dzisiaj.
Powinnam się wstydzić; tylko jeden post w zeszym mięsiącu... Postaram się poprawić ;P
A przede mną następne mega wydarzenia, których nie mogę się doczekać :)

P.S. A dzisiaj Katowice, Irish Mbassy i meczyk! ;D
See ya ; **

Thursday, April 2, 2009

Still waiting.

Wczorajszy dzień nie zapowiadał się wcale tak prima aprilisowo, jak powinien. Mimo wszystko "zawładnięcie Bastionem" przez Shedao Shai'a i Freedona Nadd'a było boskie xD Całkowicie obłęda akcja, której chyba nikt się nie spodziewał. Było rozrywkowo i to się liczy. Moje myśli chociaż na parę godzin zostały odciągnięte od szarej rzeczywistości.

Po spędzeniu paru godzin w Humanitasie dnia poprzedniego, jakoś nie bardzo miałam ochotę rano wstawać i patrzeć na tych ludzi. Niektórzy nie rozumieją dlaczego wyciągnięcie na auli - gdzie odbywa się konkurs na dość wysokim poziomie - serka i smarowanie nim po kolei widelcem kilku kanapek, znajdując się niemalże w pierwszym rzędzie, jest robieniem "wiochy", to ja wysiadam. Naprawdę! Za grosz taktu, że nie wspomnę o robieniu z siebie kretyna/kretynki na oczach przedstawicieli(i nie tylko!) innych szkół. Wstyd wstydem, a zachować się w pewnych sytuacjach trzeba umieć. Cóż... moje "koleżanki" chyba nie zrozumiały, gdzie się znajdują.

Muszę przyznać, że po dniach otwartych TVP Katowice, na których miałam okazję być w zeszłym roku, spodziewałam się czegoś więcej. Niestety nasza dzisiejsza wycieczka po studiu trochę zawiodła oczekiwania moje, jak i paru innych osób. Jednak uważam, że następna wizyta będzie bardziej udana. Może kolejne dni otwarte? :)

Tymczasem nadal trwam w oczekiwaniu na coś...

Monday, March 23, 2009

Maybe. We'll see.

Odkryłam coś. Nie jest to dla mnie w pewnym stopniu zaskoczenie. Poczułam to już będąc we Wrocławiu na 5-leciu. Był pewien moment. Teraz tylko wyraźniej zdałam sobie z tego sprawę. Lepiej to odczułam. Właściwie sądziłam, że przejdzie. Przeważnie przecież tak się działo. Ale nie tym razem! Teraz wszystko być może zmierza ku lepszemu. Taką przynajmniej żywię najdzieję :) I obym się nie rozczarowała... Zobaczymy, zobaczymy...

Friday, March 20, 2009

Some facts

Doszłam ostatnio do wniosku, że szkoła jest frustrująca. Choćbyś nie wiem, jak bardzo się starała, to i tak mają cię głęboko gdzieś. Zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Może to ja jestem po prostu niezdolna do życia w społeczeństwie. Ciekawe, prawda?
Anyway...

Jak widać zmieniłam całkowicie wygląd bloga i po raz drugi, adres. Czy chcę być anonimowa? Niekoniecznie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zależy mi na tym, żeby już nikt nie próbował kopiować moich "przemyśleń itp." To nie tak wiele. Może delikatna aluzja, jaką miała być ta zmiana, skutecznie zniechęci do tego osoby postronne. I hope so ;)

Tymczasem w głośnikach: 12 Love Ya - UnkleJam (elektryzująca mnie ostatnimi dniami nuta :P)

Wednesday, March 18, 2009

Warning

Nie powiem, żebym była zachwycona. Szczerze mówiąc, jestem wściekła!
Rozumiem, ktoś lubi czytać cudze blogi; może nawet wzorować się na ich treści..., ale żeby od razu bezczelnie KOPIOWAĆ?!
Wiem, że dawno mnie tu nie było i rzadko cokolwiek piszę, ale nie mam zamiaru od razu "gonić" ludzi po internecie w celu sprawdzania, jak dużo z zawartośic ich blogów, jest tak naprawdę moją pracą. Nie potrafię tylko pojąć, po jaką cholerę inni chcą pisać, skoro sami mają problemy ze skleceniem dwóch zdań i są zmuszeni posiłkować się cudzymi pomysłami?
Mogę tylko wyrazić nadzieję, że nie będę zmuszona wystosowywać już nigdy więcej podobnego posta. To nie należy do przyjemnych rzeczy, a i ja nie lubię układać tego typu treści.

Co do działalności mojego bloga...
Cóż... Pewnie niektórzy zorientowali się, że będę pisać tutaj o wiele rzadziej. A już na pewno nie codziennie. Właściwie nie ma konkretnego powodu, poza brakiem czasu. Sądzę, że to dobra decyzja. Wrócić, wróciłam ;) No stress.

Friday, February 27, 2009

Came back.

Jutro ostatni dzień bierzącego miesiąca. Ostatni dzień lutego. Tylko pytanie brzmi: co mi to daje? Tyle się wydarzyło... Nawet nie jestem w stanie wszystkiego opisać. Zbyt dużo bólu, upokorzeń, zmartwień, nostalgii, chęci przełamania się... Mogłabym jeszcze bardzo długo wymieniać tutaj podobne epitety, tylko po co. Czy jest sens rozdrapywać niezaschnięte rany? Czy muszę przechodzić przez to po raz kolejny? I don't think so. Bo nie ma czasu. Bo nie ma warunków. Bo nie ma... po co, dlaczego.
Pokusiłam się nawet o zmianę adresu bloga i być może ktoś mnie tu odnajdzie. Nie pragnę pisać dla wielkiej "publiczności". Właściwie już od dłuższego czasu(zanim zrobiłam sobie krótką przerwę), pisałam chyba tylko dla siebie. Nie dlatego, że ktoś nie czyta, ale tak było mi dobrze. Z bloga powstał swoistego rodzaju pamiętnik, zawierający pewną część mojej egzystencji. Niemalże dzień po dniu opisywałam, jak się czułam, co się wydarzyło, wzloty i upadki, których wydaje się więcej... Momentami mam wielką ochotę skasować to wszystko. Ale nie mogę; nie jestem w stanie. To tak, jakbym skasowała część siebie. Dlatego właśnie postanowiłam zostać i pisać dalej. Może troszkę rzadziej, ponieważ mam wiele rzeczy do zrobienia. Zresztą jak każdy z nas.

Jutro jadę do Wrocławia na 5- lecie Wrocławskiego Fanklubu GW. Zebrała się nas spora ekipa i razem z resztą Polski wybieramy się do tego jakże cudownego miasta ;) Sądzę, że będzie to udany dzień i w pewnego rodzaju odskocznia dla mnie od ponurej rzeczywistości. W końcu chociaż momentami musi być lepiej...

Thursday, February 12, 2009

..

Obecnie zastanawiam się nad kilkoma poważniejszymi zmianami na blogu. Jutro powinny być efekty. Ale to tak na marginesie ;) Na dobre powinnam powrócić już wkrótce.
W sumie zamierzałam zacząć znowu pisać codziennie od poniedziałku, ale ze względu na pewne okoliczności, pojawię się dopiero w następnym tygodniu bądź później. Są rzeczy, których nie potrafię ogarnąć do tej pory. Planuję również, jak osiągnąć pewne cele i ustalić kilka nowych priorytetów, jednak nie zawsze można powiedzieć, że to takie dziecinnie proste. Trzeba czasu. Czasami nawet dużo. Zobaczę jak to wszystko wyjdzie. Być może uda się szybciej niż przypuszczałam...

Thursday, February 5, 2009

.

Taak... Sądzę, że niedługo pojawię się tu ponownie. Nie wiem jeszcze, kiedy..., ale wkrótce... na pewno.
Taak... To chyba dobry moment na tego typu zapowiedzi. Dużo się dzieje - coraz więcej, a ja mało z tego wszystkiego rozumiem. Pora kolejny raz zastanowić się nad swoim życiem, kolejny raz starać się zrozumieć. Znowu.
Taak... Wtedy wrócę... i przeleję wszystko na stronę... A ulga powinna przyjść sama. Być może.

Monday, January 19, 2009

See You soon ; **

Trzy dni bez posta - to musi coś oznaczać. W rzeczy samej.
Postanowiłam na czas bliżej nieokreślony zawiesić działalność mojego bloga. Ostatnio dużo się dzieje w moim zyciu, dlatego uznałam, że potrzebuję trochę czasu na przemyślenie "tego i owego" ;) Wstępnie planowałam przerwać pisanie tuż przez samymi feriami, ale w rezultacie im wcześniej sobie wszystko poukładam, tym wrócę. Cóż mogę więcej powiedzieć... Do zobaczenia wkrótce! Póki co, życzę Wam Wszystkim wspaniałych ferii :) See You soon ; **

Thursday, January 15, 2009

Fuck the system, haha! xD

To takie sztampowe hasło niby-buntowników ;D Czasami chce mi się z niego śmiać, a czasami doskonale rozumiem takich ludzi. Na przykład dzisiaj ;P
Druga sprawa to to, że niektórzy nie rozumieją idei priorytetów. Kompletnie, nic a nic, ani w ząb! Irytujące.
; **

Wednesday, January 14, 2009

Shitty and scarry day

Zmęczona, lekko poturbowana psychicznie(czytaj: nic mi się nie chce ;p), przeziębiona i ogólnie padnięta.
A jakiemuś psychopacie zachciało się mnie jeszcze dzisiaj gonić, kiedy wracałam z dodatkowych zajęć wieczorem!!! Mało tego, że mnie nastraszył; on mnie przegonił po niemalże całym osiedlu!
Cóż... Niektórych ludzi nie zrozumiesz. Choćby nie wiem jak się tego pragnęło... Grunt, że nic mi nie zrobił... albo ja jemu ;P Bałam się, bo się bałam. Chyba każdy w takiej sutuacji odczuwałby podobnie. Nie wracajmy do tego.

Jutro jeszcze posiedzę w domku. Mam zamiar wypocząć i wykurować się porządnie do soboty na kolejne SŚFSW ;) W końcu to pierwsze spotkanie już w nowym roku 2009 ;D
Adios amigos!
; **

Tuesday, January 13, 2009

Violet Hill

Coldplay - Violet Hill


Was a long and dark December
From the rooftops I remember
There was snow
White snow

Clearly I remember
From the windows they were watching
While we froze
Down below

When the future's architectured
By a carnival of idiots on show
You'd better lie low

If you love me
Won't you let me know?

Was a long and dark December
When the banks became cathedrals
And the fog
Became God

Priests clutched onto bibles
Hollowed out to fit their rifles
And the cross was held aloft

Bury me in armor
When I'm dead and hit the ground
A love back home unfolds

If you love me
Won't you let me know?

I don't want to be a soldier
Who the captain of some sinking ship
Would stow, far below

So if you love me
Why'd you let me go?

I took my love down to Violet Hill
There we sat in snow
All that time she was silent still

So if you love me
Won't you let me know?

If you love me,
Won't you let me know?

Nic mi się nie chce. Przyznaję to otwarcie. Jeszcze chyba nigdy tego tak wyraźnie nie odczuwałam. Echh...
; **

Monday, January 12, 2009

Season 2

I wszystko od początku. Jeszcze trochę, a moje życie zacznie zataczać pełne koło ;/
Z powrotem do szkoły; znowu zaczyna się istna męka. Staram się odrabiać maksymalną ilość lekcji i przyswajać maximum wiedzy, a później oddawać się czemuś innemu, żeby tylko odegnać myśli od tejże instytucji. To bardzo dobry i sprawdzony przeze mnie sposób. Jeśli nie ma się jeszcze zbytnio skołatanych nerwów i trzęsących rąk;), warto go wypróbować. Najlepiej włączyć muzykę, którą się uwielbia. Od razu lepiej! :)

P!nk - Crystal Ball

Proszę wybaczyć; ostatnio mam straszliwą fazę na twórczość P!nk(w głównej mierze chodzi mi o jej nową płytę "Funhouse").

Zaczynam powoli żyć myślą "oby do soboty". Dam radę! Ot! takie pozytywne nastawienie zaczynam uskuteczniać ;)
; **

Sunday, January 11, 2009

No comment

Na wstępie pragnę przeprosić za wczorajszy brak posta. Pojechałam do Katowic razem ze znajomymi wspólnie obejrzeć mecz Liverpool FC : Stoke City w pubie. Shit nad shitami, a według niektórych jeszcze gorzej. Liverpool'czykom udało się tylko zremisować 0:0. Rafa zaczyna przesadzać z wystawianem(lub niewystawianem w ogóle!) niektórych zawodników, ale przemilczę dzisiaj ten temat. Emocje jeszcze we mnie nie opadły, a nie chciałabym użyć przypadkiem jakiś niecenzuralnych słów. Oby w starciu z Evertonem poszło lepiej. Trzymam kciuki i będę głośno kibicować :) Do boju, panowie!

Jutro do szkoły, co nie znaczy, że mam na to ochotę. Wręcz przeciwnie. Chciałabym posiedzieć jeszcze parę dni w domu, a tymczasem pora zabrać się za uczenie już na nowy semestr. Aczkolwiek czuję, że będzie lepiej :)

W następną sobotę 54.SŚFSW! ;D
; **

Friday, January 9, 2009

"We believe..."

Wszystko poszło dobrze :) A przynajmniej na tyle, na ile sobie obliczyłam. W każdym bądź razie, nie jest źle. Jutrzejszy dzień będzie prawdopodobnie przebiegał mi pod znakiem nicnierobienia(chociaż w zakresie lekcji ;)). Pozatym po 17.00 wybieram się do Katowic na wspólne obejrzenie meczu w pubie, więc będzie ciekawie i - powinno - emocjonująco. W końcu gra Liverpool FC!!! :D

Muzycznie: Red Hot Chili Peppers - We Believe


P!nk - Boring


Do jutra ; **

P.S. Szczerze mówiąc troszkę denerwuję się jutrzejszym spotkaniem z nowymi ludźmi. Mam nadzieję na miłe przyjącie. Czas pokaże, czy się nie przeliczę ;)

Thursday, January 8, 2009

Frustration, irritation

Człowiekowi ręcę opadają, kiedy zdarzy mu się zostać obserwatorem niekórych całkowicie beznadziejnych i odczłowieczonych scen. Niby zwykła życiowa sytuacja, a jednak razi. Razi tak bardzo, że ma się ochotę, pierwsze primo - schować gdzie popadnie, byle jak najdalej od pewnych delikwentów; drugie primo - zabić, zabić i jeszcze raz zabić!
Jest jeszcze trzecia kategoria, a mianowice zawsze można pozostać w tego typu sytuacjach biernym, co i tak do niczego dobrego nie prowadzi. Mało tego, zachodzi duże prawdopodobieństwo, że zostanie się przez społeczeństwo uznanym/uznaną za człowieka pozbawionego ludzkich odruchów. Dlatego właśnie czasami dobrze jest wziąść sprawy w swoje ręcę i "wkroczyć do akcji" niczym Rambo. Nie, żebym była zwolenniczką "walenia z grubej rury" w twarz niektórym tego, co o nich myślę. Mianowicie od czasu do czasu przydają się podobne chwile szczerości i warto, powtarzam warto zaryzykować przełamując stereotypy nie bacząc na to, co powiedzą o tobie inni. Można poczuć się wtedy jak wolny człowiek w wolnych kraju(czy jakoś podobnie ;)), przy okazji odczuwając swego rodzaju satysfakcję, jeżeli zrobiło się to aby komuś pomóc. Piję tutaj do tych całkowicie pozbawionych sumiena i uczuć osób, czerpiących wręcz perwersyjną przyjemność z zatruwania życia drugiemu człowiekowi i niektórych gnębionych.
Zadając sobie pytanie "dlaczego tak się dzieje, że jedni potrafią być mili, a drudzy nie?", należy również pomyśleć w tym przypadku o sobie i zastanowić się poważnie, czy ja dobrze robię. Czasami trzeba. Czasami to pomaga pojąć otaczającą nasz rzeczywistość i przebrnąć przez nią z honorem, wspierając się uczciwością oraz tolerancją. Nie zapominajmy oczywiście o samej idei bycia "dobrym", ponieważ jest ona pojmowana na wiele sposobów. Trzeba tylko odnaleźć ten właściwy. A to czy się do niego zastosujemy czy nie, jest już naszą osobistą sprawą ;)
; **

Wednesday, January 7, 2009

Learning part 2

I tak pokolei, konsekwentnie piszę sprawdziany z przedmiotów, z których mam jeszcze coś do poprawy, bądź chcę wyższą ocenę. Jak na razie idzie mi... dobrze :)
Jutro historia, dlatego trzeba się trochę przysiąść.
Już marzy mi się sobota. Muszę być cierpliwa, w końcu jest dopiero(a może aż ;)) środa.

P.S. Z góry przepraszam za mało treściwe posty ostatnimi czasy, ale sami rozumiecie... Brak czasu potrafi dać w kość ;/
; **

Tuesday, January 6, 2009

"You called me beautiful..."

"You'll Never Walk Alone"
Liverpool FC
Życie według tego hasła jest pomocne. Podtrzymuje na duchu i czujesz, że nie jesteś sam; zawsze mozesz liczyć na życzliwych Ci ludzi i ich pomoc. Wierzysz na nowo, że tacy jeszcze gdzieś są.
Najpiękniejszy jest moment, kiedy masz rację. Miłe gesty, słowa... Potrafią zdziałać cuda :)
Czekam z niecierpliwością na następujące daty:
- 10 styczeń,
- 17 styczeń.
Już niedługo ;)
; **

Monday, January 5, 2009

Learning

Wieczór z matematyką i jest miło. Jutro sprawdzian. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Na odprężenie: Ashlee Simpson - Lala


; **

Sunday, January 4, 2009

...

Echh... trzeba jutro iść do szkoły, podczas gdy chciałoby się jeszcze trochę poodpoczywać, wyjść gdzieś ze znajomymi... Nie, żebym nie wychodziła ze znajomymi w czasie trwania roku szkolnego! Po prostu robi się to wtedy zdecydowanie rzadziej i wszyscy zaczynają narzekać, że nie masz dla nich czasu. Albo nie narzekają, ale i tak wiesz, że jest im przykro.
Zdaję sobie doskonale sprawę: ten tydzień będzie ciężki. Czeka mnie jeszcze kilka ważnych sprawdzianów, które muszę dobrze napisać, dlatego jeszcze dzisiaj przysiadłam się w miarę do książek.
Mam za to nadzieję na udany weekend(pomijając fakt składania gazetki szkolnej w niedzielę!). W sobotę planuję wybrać się do Katowic na wspólne oglądanie meczu w pubie "Żart". A w jeszcze następną - jest kolejne SŚFSW, co cieszy mnie ogromnie ;D Trzeba pozałatwiać wszystkie szkolne sprawy tak, jak należy aby móc z czystym sumieniem zażyć trochę rozrywki. Życzcie mi powodzenia :)
; **

Saturday, January 3, 2009

This is how it goes down...

P!nk - This Is How It Goes Down


I hear my name
I hear the trash you're talking
In your sleep
The secrets that you're keeping
A chick, that's smart
Did you really think that you could keep her in the dark?

Does she purr?
Does she make it hard?
Hard to speak
Does she dress the part?
I'm sure she'll take some getting used to
Darlin, she won't ever be me

I felt the bite
Take a spit
Suck the poison out of me
I'll make you beg
Make you come
To your senses
If you keep up the shit
Take the hit
Dig the grave
This is how it goes down
This is how it goes down

Gonna run
Gonna scream
Gonna crawl round on your knees
When you realize that no one's gonna measure up to me
Doesn't matter cause I'm over it now
This is how it goes down
This is how it goes down

I'm gonna rage
Stay out really late
I'm gonna hang with all my friends you hate
I may try that threesome
Better late than never and
Better without you

This is your future as I see it
You will be homeless, poor, and broken
She will have left you when she finds out who you are
You're nothing but an extra, and baby I'm the star

I felt the bite
Take a spit
Suck the poison out of me
I'll make you beg
Make you come
To your senses
If you keep up the shit
Take the hit
Dig the grave
This is how it goes down
This is how it goes down

Gonna run
Gonna scream
Gonna crawl round on your knees
When you realize that no one's gonna measure up to me
Doesn't matter cause I'm over it now
This is how it goes down
This is how it goes down

I suppose this is how the story goes, but
Ever since that door closed, I've been going (down, down, down, down)
The drain and the pain got me nauseous (down, down, down)
I should have been more cautious or clever
Whatever, you'll never find a dude with a better headgame, and
You can take that both ways
You laughin’ like I'm playin’ wit your fingers up like oh ? (down, down, down, down)
Wish you would have a threesome without me I pull a O. G. (down, down, down)
And text you something incriminating pictures from my old days

I felt the bite
Take a spit
Suck the poison out of me
I'll make you beg
Make you come
To your senses
If you keep up the shit
Take the hit
Dig the grave
This is how it goes down
This is how it goes down

Gonna run
Gonna scream
Gonna crawl round on your knees
When you realize that no one's gonna measure up to me
Doesn't matter cause I'm over it now
This is how it goes down
This is how it goes down

Somebody doesn't like you
Cause you're not such a bigshot dude
Might wanna rethink it through
Coulda asked me, I woulda told you the truth

Somebody doesn't like you
Cause you're not such a bigshot dude
Might wanna rethink it through
Shoulda asked me, I woulda told you the truth

A mnie się jakoś tak szkolnie strasznie zrobiło... I wcale nie przyjemnie ;/ Wiadomo, wszystko musi się kiedyś skończyć; najczęściej szybko.
; **

Friday, January 2, 2009

"Kylie" is the best! ;D

Wczoraj byłam tak padnięta, że po powrocie do domu(dokładnie o 9.20 rano ;)), wzięłam tylko prysznic i od razu poszłam spać. Z naszego sylwestrowego grona okazałam się chyba jedyną osobą, która później nie przyszła na afterek. Kurczę....
A tak pozatym, w naszych głośnikach rządziła właśnie ta piosenka:

Akcent - Kylie


I wszystko jasne :)
Niech się nam wszystkim w tym roku szczęści ; **

Thursday, January 1, 2009

I hate this part!

Tylko ja potrafię w jeden dzień złamać prawie wszystkie zasady, których trzymałam się całe życie. Ot tak! w kilka godzin; zrobić rzeczy, którym zawsze się przeciwstawiałam. No comment w stosunku do mojej osoby.
; **