Wczoraj, pomimo tego, że było tak cudownie, humor szybko mi zszedł. Ostatnimi czasy kompletnie nie potrafię się ogarnąć. Pomijam już śmierć dziadka, na dwa dni przed moim wyjazdem z Helu i cały stan, w jakim wtedy byłam. Było - i choć brutalnie to brzmi - minęło.
Problemem numer dwa, okazują się być jak zwykle faceci. Dlaczego postępują tak, a nie inaczej, pozostanie już chyba dla mnie zagadką. Nie mam pojęcia, czy przez niektórych przemawia w końcu chęć opiekuńczości, zazdrość, jakieś uczucie... Trudno mi to odgadnąć. A chciałabym znać prawdę, ponieważ mi naprawdę zależy ;)
Dzisiaj wieczorem z powrotem do Będzina. Planuję nocowanie z resztą znajomych i potrzebuję odprężenia, a w domu się tego nie doczekam.
I dalej mi smutno, a za oknem pada dzeszcza. Czuję się samotna i opuszczona nawet przez najbliższych ;( Wiem, ze to uczucie niedługo pewnie przejdzie, ale teraz nie jest mi najlepiej.
See ya ; **