Tak sobie myślałam i myślałam, aż w końcu doszłam do wniosku, że nie warto przejmować się facetami. Jest ich tylu wokół(np. teraz siedzi koło mnie dwójka boskich Włochów), a nie mogę trafić na tego jedynego. Odczuwam frustrację, kiedy na ulicy zaczepiają mnie całkowicie beznadziejni chłopcy lub mężczyźni, co ostatnimi czasy dość często się zdarza. Kiedy wydaje mi się, że nawiązałam w końcu z którymś nić porozumienia, okazuje się po niewczasie, że po raz kolejny popełniłam błąd zadając się z beznadziejnym, impertynenckim, zadufanym w sobie egoistą, który nigdy tak naprawdę się mną nie interesował. I nawet ta jedna jedyna randka, jaka zdarzyła mi się tutaj, na Helu w tydzień od mojego przyjazdu, nie wynagrodziła mi całej reszty.
Obserwując otaczających mnie ludzi, załamuję się. Naprawdę. Nie potrafię zrozumieć moich rówieśników, ani już tym bardziej całej cholernej reszty. Co tak naprawdę reprezentują sobą w dzisiejszych czasach mężczyźni? Oprócz nadmiernego pociągu do alkoholu, głupich tekstów i totalnego braku szacunku dla płci przeciwnej absolutnie nic! Oczywiście są wyjątki(ale to tylko moi przyjaciele ;)). Ale mimo to denerwuję się i wkurzam, bo nie potrafię odnaleźć się w całej tej bieganinie, która potocznie zwykliśmy nazywać życiem. Być może wcale nie ma na to wpływu brak kogoś obok mnie, a może ma i to bardzo istotny. Z czasem pewnie się dowiem.
Rok zapowiada się niezwykle ciężko, więc pora wziąć się w garść i... przestać szukać. Przynajmniej na jakiś czas ;) W końcu mężczyźni nie mogą całkowicie zawładnąć kobietami, bo i my mamy własny rozum, z którego odpowiednio korzystamy.
Trochę, jak to potocznie ujmę, "pojechałam po bandzie". Nie wiem, może było mi to akurat dzisiaj potrzebne. W każdym razie dziękuję za pana D. i pana X. , bo to właśnie oni pozwalają mi zachować wiarę w istnienie prawdziwych facetów :) Dzięki chłopaki ; **
P.S. Mam ochotę zrobić im very big surprise, kiedy wrócę ;)
Bye ; **