Monday, May 26, 2008

Sweet dreams (czyli wspomnienia z Wrocławia)

Cześć.
Tak więc zaczął się kolejny tydzień mozolnej nauki przed wystawieniem ocen końcowych. A ja znowu mam przerost formy nas treścią i katuję się na całego. Tyle tylko, że zaczynam się teraz zastanawiać po co, skoro świadectwo z pierwszej klasy liceum nie będzie miało aż takiego znaczenia. No cóż... Moja chora ambicja ;)
Na dodatek cały czas wraca do mnie wspomnienie koncertu we Wrocławiu, który odbył się 17.05 w zeszłą sobotę. Występowali m.in. D-Bomb, Feel, Doda, Uniting Nations, East Clubbers i oczywiście Akcent :D Zobaczyć chłopaków z Akcent na żywo to nieziemskie przeżycie. Czuję... nie, nie czuję... ja to wiem ;) że nigdy tego nie zapomnę.
Z początku strasznie bałam się, że rodzice mnie nie puszczą (taak! często stają na przeszkodzie moim planom;)). Jednak po robieniu przez niemalże cały tydzień miny zbitego psiaka podczas każdej rozmowy z nimi, w końcu puścili mnie samą.
Tak więc w dzień koncertu rano zerwałam się z łóżka o godzinie 7.15 i zaczęłam przygotowania... O 9.00 byłam już na przystanku i koło 10.00 zajechałam z Sosnowca na dworzec w Katowicach skąd miała się właśnie zacząć moja podróż do Wrocławia.
Zakupiłam bilety i udałam się na peron. Pociąg miałam dopiero o 10.34 więc troszkę sobie poczekałam.
Kiedy wsiadłam i pociąg ruszył przez prawie całą drogę wyglądałam za okno podziwiając widoki, telefonując do dziewczyn, z którymi byłam umówiona na miejscu i nie mogąc się już doczekać godziny 19.00, o której to miał zacząc się koncert w Hali Stulecia.
Znalazłwszy się pod Halą poszłam kupić bilety. Nie obeszło się oczywiście bez kolejnych kilku telefonów do dziewczyn.
W trakcie czekania na nie poszłam coś zjeść i przy okazji pozwiedziać. Wrocław to piękne miasto! Polecam, polecam. Uprzednio okrążyłam oczywiście Halę dookoła, bo moje oczy nie mogły się nadziwić już samemu jej widokowi;)
Na przeciwko Hali stoi ogromna żelazna iglica, a wokół jest park i dalej bodajże ogród. Coś pięknego.
Po drugiej stronie drogi przy tym cudnym obiekcie jest ZOO. Miałam, kurczę, nieziemską ochotę tam pójść przed koncertem, ale w końcu dałam sobie z tym spokój. Koncert ważniejszy;D żniejszy ;D Poszłam więc na most wrocławski i podziwiałam widoki. Ot! taka ze mnie romantyczna dusza czasami;)...
Później jednak zaczęły mnie z deczka męczyć obawy, że nas nie wpuszczą, bo nie jesteśmy jeszcze pełnoletnie. Jakaś mądra głowa wymyśliła sobie, że osoby poniżej 18-tego roku życia będą mogły wejść na imprezę tylko i wyłącznie z opiekunem powyżej 24-tego roku życia i to na dodatek z podpisanym jakimś przeklętym oświadczeniem! Chore:/(później okazało się, że wpuszczają spokojnie od szesnastu lat;))