'Kobieta zmienną jest... '
To hasło stało się ostatnio moim motywem przewodnim. O czym może świadczyć chociażby częstotliwość, z jaką zmieniam wygląd tego bloga lub jego adres.
Czuję się zmienna jak pory roku albo mijające godziny... Nieprzewidywalna - nawet dla siebie samej - jak ten nieszczęsny rachunek prawdopodobieństwa(czyt. właśnie odbyłam prawie dwugodzinną lekcję matematyki ;P)... Moje nastroje śmigają jak w kalejdoskopie i zaczynam się bać, że kiedyś wybuchnę. Z góry powinnam przepraszać od razu wszystkich, dla których jestem w takich momentach uciążliwa. Mimo wszystko przemiana jaką u siebie zauważyłam, wydaje mi się pozytywna :) W końcu nie można cały czas tkwić w jednym miejscu. Ale mogę przyznać jedno: czasami jednak trudno być kobietą; kiedy indziej znowu, przyjemnie ;D I nie mówię tak tylko z powodu, że kobiety może i mają pewne przywileje... w końcu jest równouprawnienie ;) Po prostu zaczynam czuć się coraz bardziej... kobieco. Jestem odważniejsza? kto wie? W każdym razie czuję potrzebę definitywnego "odstawienia" trampek w kąt. Może "w końcu" ;)
P.S. Kto natchnie mnie weną na dłuższy post? ;P