Sunday, February 14, 2010

Train.

Pamiętam jeszcze książkę pod tytułem "O psie, który jeździł koleją ". Czasami sama się tak czuję. Kiedy byłam młodsza w życiu nie przypuszczałabym, że podróżowanie pociągami stanie się integralną częścią mojego życia. Co najlepsze, podróżowanie w ten właśnie sposób sprawia mi ogromną przyjemność ;)
Siedząc w pociągowym fotelu, przedziale, leżąc, mam czas na różne przemyślenia. Wyglądam przez okno, obserwuję zmieniający się z czasem i przebytymi kilomertami krajobraz, podziwiam. Przede wszystkim przyrodę, bo jestem na nią niezwykle wyczulona. Jej różnorodność zawsze silnie na mnie oddziałuje i pobudza do życia  romantyczną część mojej natury. W połączeniu z muzyką lecącą z mp3, może w moim przypadku zdziałać cuda. Zaczynam snuć refleksje na temat przyszłości, układać sobie różne plany, czasami rozpamiętywać minione zdarzenia i powtórnie rozkoszować się nimi. Zaczynam dochodzić do wniosku, że bezpośredni, a nawet decydujący wpływ na moje odczucia ma sama jazda pociągiem; stukot o szyny, miarowe szarpnięcia i postoje... A zauważyliście, że gdy jest ciemno światła miast zlewają się w pędzie w wielokolorowe smugi? Ja tak. Mam wrażenie, że to magiczne, że podróżowanie, w pewien sposób zwiedzanie, przemieszczanie się razem ze swoimi myślami i ciałem w inne miejsce, ma w sobie coś niesamowitego. A to tylko jazda pociągiem... :)