Oświadczam wszem i wobec, że jak tak dalej pójdzie, nie będę miała innego wyjścia, jak zmienić szkołę!
Fakt, pewnie wybiorę kolejne liceum, w którym będę się tak samo męczyła, czyli następne w kategorii "jedno z najlepszych w okręgu", dolatego nie jest to chyba jednak najszczęśliwszy pomysł ;/ Otóż ostatnio nie miewam akurat żadnych wielkich pomysłów, więc czego się moża spodziewać ;P
Dzisiejszy dzień przebiegał pod hasłem "What the fuck?!" razy 100. Czasami po prostu nie wiem, co się wokół mnie wyprawia. Idziesz sobie spokojnie z kilkoma osobami z klasy i wychowawcą, na mięszynarodową konferencję do Muzeum Kultury w nadziei na bycie świadkiem czegoś motywującego, a musisz przeżyć szok i pozbierać swoją szczękę z podłogi! Sadzają cię bowiem nie na sali konferencyjnej(w której, nawiasem mówiąc;) powinno być dostatecznie dużo miejsca na pomieszczenie zdecydowanie większej ilości osób), lecz tuż pod nią, przed otwartymi drzwiami, przez które i tak nic nie widzisz, z powodu źle wyznaczonego ci rzędu krzeseł, a konkretnie na ukos. Moża się zbulwersować ;)
Wyżej opisana przeze mnie sytuacja miała też swoje dobre strony. Mogłam w spokoju nadrobić zaległości w sferze znajomości, siedząc z kolezankami na filarem, skąd nie byłonas zbytnio widać ;P A konferencja okazała się równie motywująca, co usypiająca. Zdarza się i tak...
Nad zmianą szkoły jeszcze się zastanowię ;)
Song na dziś: Billy Talent - Try Honesty (czyli powrót do korzeni ;))
See ya tomorrow, people ; **
P.S. A marzeniom o 22 listopada nie ma końca ;D