Niektórzy sprzedawcy to gbury. Zwłaszcza w Fashion House!
Pojechałam wraz z przyjaciółką wymienić buty na większy rozmiar. Tamte, kupowane przez jej rodziców nie nadawały się do chodzenia. Po wstępnych oględzinach, sprzedawcy zgodnie stwierdzili, że w butach najwyraźniej już ktoś chodził i nie mogą ich zabrać, a tymbardziej wymienić. Najśmieszniejsze jest jednak to, że moja przyjaciółka nie mogła w nich chodzić, ponieważ były o cztery rozmiary za małe. Zwyczajnie nie wcisnęłaby ich na nogę. Cóż... Skoro niektórzy dopatrzyli się kamyczka w podeszwie... ;P Wniosek z tego nasuwa się jeden: wszędzie byle nie w Polsce! ;P
; **
P.S. Pozatym, jak widać, mój blog nabrał "świątecznego looku" ;)