Jestem zła. W gruncie rzeczy - wściekła. Miałam nadzieję na udanego Sylwestra. Teraz wiem, że nic z tego! Nie spędzę go z tymi ludźmi, z którymi tak bardzo bym chciała. Ale czasami po prosotu nie wypada odmówić. Będę musiała jakoś tą jedną noc się przemęczyć. Właściwie, gdybym już naprawdę nie mogła tego wszystkiego strawić, powinnam zadzwonić do pewnej osoby, żeby mnie stamtąd zabrała, ale nie wiem, czy on będzie w stanie. Jeszcze. Cóż... najwyżej zaryzykuję.
To powinna być najwspanialsza noc w roku. Takie idealne wejście w ten następny, 2009. Wątpię, oj, wątpię. Nawet przy dobrych chęciach.
Ciekawa jestem tylko, ile jeszcze razy to ja będę szła na kompromis, żeby komuś dogodzić. Bardzo ciekawe.
Marzy mi się książę z bajki. Chciałabym, aby ten Sylwester naprawdę był wyjątkowy, magiczny. Chcę się wreszcie szczęśliwie zakochać. W odpowiednim chłopaku, z wzajemnością. Echh... Czy się spełni? A pozostałe życzenia?
; **