Kiedy moja mama rzuciła rano propozycją zmiany mojej szkoły, omało co nie zeszłam na zawał. Natychmiast przez moją głowę przebiegło tysiąc myśli i ciągle nasuwało się jedno zasadniczne pytanie: "Czy ona mówi serio?!" Otóż tak! Tylko kiedy zdałam sobie sprawę, że może to już być całkowita i nieodwracalna w skutkach decyzja i to ja mam ją podjąć, nie byłam już taka pewna, czy tego naprawdę chcę. Co innego mówić różne rzeczy w nerwach, a co innego na spokojnie, chłodno wszystko kalkulując. Szczerze mówiąc jestem między młotem a kowadłem. Po prostu nie wiem, co mam robić!
Jakieś pytania może? Nie? To dobrze! Bo dzisiaj potrzebuję trochę świętego spokoju, żeby sobie pewne sprawy poukładać w głowie.
Adios ; **