Zaczęłam dzisiejszy dzień od rozważania, czy wybrać się na "Wojny Klonów", czy też może nie. Ludzie, których pytałam o opinię stwierdzili, że warto iść tylko nie należy nastawiać się na coś powalającego. Też tak uważam. I chyba jednak się wybiorę. Wprawdzie nie wiem jeszcze kiedy ani z kim, ale pójdę.
To taka króciutka wypowiedź na dziś, ponieważ zasiadam do nauki. Myliłam się, sądząc że tylko ten tydzień obfitował w sprawdziany i kartkówki. Szykuje się następny, wcale nie lepszy pod tym względem... Ale nie gorszy pod względem mojego humoru. Nadal jestem radosna :) I dobrze mi z tym :)
Coś na sobotni wieczór: Red Hot Chili Peppers - Storm In A Teacup
Pozytywna nuta :D
Cóż... Pora zakuć trochę biologii na poniedziałek ;) a później wrzucić 'na ruszt' jakiś dobry film; najlepiej coś zbliżonego tematyką do SW, bądź przygodowego ;) Bye ; **
P.S. Wiem, że trochę niegramatyczna dzisiejsza notka, ale musicie mi wybaczyć ;)