Friday, October 31, 2008

Jealousy

Mieliście kiedyś wrażenie, że są w Was emocje i uczucia, o których istnienie nigdy wcześniej siebie nie podejżewaliście? Że objawiły się one tak nagle, wprowadzając w wasz już całkiem poukładany świat trochę chaosu? Właśnie stanęłam przed takową sytuacją.
I nie mam zielonego pojęcia, jak ją obejść, nie robiąc nikomu żadnej krzywdy...
Zazdrość. To złe uczucie. Często prowadzi do zupełnie niepotrzebnych kłótni. Stwarza całą masę problemów osobom, które zbyt daleko w nią zabrnęły.
Zazdrość potrafi uzależnić. A potem zniszczyć. Zniszczyć coś, co budowało się z poczuciem szczęścia i harmonii. Coś, co było jest i zawsze w jakimś sensie będzie jedną z najważniejszych rzeczy w naszym życiu.
Są różne rodzaje zazdrości. Bynajmniej ja dostrzegam różnicę w poszczególnych przypadkach. Jednak żadna nie jest dobra w stu procentach. Są tylko lepsze lub gorsze, ale zawsze w jakimś stopniu złe. Ponieważ, jak już wcześniej wspomniałam, zazdrość - niezależnie od tego, jaka by ona nie była oraz w jakim przypadku zrodzona - nie jest dobrym uczuciem. A już tymbardziej nie powinno się jej potęgować.
Nigdy nie byłam na nią podatna. Nawet, jeśli kiedykolwiek cokolwiek z niej zaczynało we mnie kiełkować, oddalałam to od siebie. I było dobrze.
Dlatego właśnie kompletnie nie potrafię zrozumieć, jak to mogło się stać. Odczuwam zazdrość. W jakimś miejscu mojej twardej powłoki, chroniącej mnie przed okrutnym światem, nastąpiło maleńkie pęknięcie. Robię wszystko, aby nie uległo powiększeniu i abym ja nie uległa.
Zapytacie, o co niby mogę być zazdrosna.
O chopaka? W penym sensie. Nawet o dwóch, co jest już dość skomplikowane. Do jednego nawet nie mam prawa rościć sobie jakichkolwiek nadzieji.
O przyjaciół? Owszem. A nie powinnam.
O cokolwiek w szkole? Też. Tylko po co? Przecież nie jest źle.
O coś jeszcze całkiem innego? Hmm... Ewidentnie powyższe powody są już nazbyt wystarczające.
Jednak najlepsze w tym wszystkim jest to, że nadal mam wspaniały humor. Fakt faktem, dzisiejszy dzień nie był całkowicie pozbawiony nieprzyjemnych zdarzeń, ale daję sobie radę.
Zazdrość. Jest całkowicie zbędna, bo przyswarza tylko kłopotów, a w większości przypadków nie daje nic wzamian.
Zazdrość. Trzeba nauczyć się, jak ją w sobie zwalczyć, żeby nie kiedyś nie było za późno...
I taki mam zamiar. Skoro humor jest i to, co mnie cieszy również, dam sobie darę ze wszystkim. I będę próbować. Mam powody by być szczęśliwą i nie pozwolę tego zniszczyć.
Nie tak dawno przedsięwzięłam jak na razie chyba najlepszą decyzję w moim siedemnastoleltnim życiu. Podjęłam ją ja sama. To właśnie napędza mnie do dalszego działania. Dzięki temu jest mi lepiej :)

Wam, moi mili ludzie, życzę tego samego. Żyjcie swoim życiem i oddalajcie od siebie zgubne uczucie zazdrości. Kto powiedział, że będzie źle? Nikt. Bo będzie dobrze ;)
See ya tomorrow ; **