Ostatnio się opuściałm, poniewaz nie piszę juz tak długich postów jak jakiś czas temu. I tym razem sytuacja się powtórzy, bo za niecałą godzinę jadę na urodziny do kolezanki, więc nie będzie mnie przez pewnien czas. Z kolei później mogę nie mieć już czasu aby pisać, dlatego robię to właśnie teraz.
Muszę przyznać, że niezbyt cieszę się na niektóre sprawy i nadal muszę robić rzeczy, na które wcale nie mam ochoty. A więc nic się nie zmieniło. Dalej żyję jak żyłam dotychczas. Czasami to przygnębiające, ale prawdziwe. Może aż za bardzo...
Moja klasa liczyła dziś niewiele osób, gdyż najwidoczniej panuje jakiś wirus i wszyscy się pochorowali. Albo złapali zajawkę na symulację ;P, co jest chyba bardziej prawdopodobne. No cóż... Są ludzie i parapety. Wcale mnie to nie martwi; wcale a wcale. Raczej smuci, tak jak jeszcze wiele innych spraw, o których nawet nie warto tutaj wspominać.
I po prostu żałość człowieka ogarnia, kiedy patrzy się na coponiektórych, ale o tym już innym razem.
Tak więc uciekam niedługo na autobus. Życzę Wam miłego weekendu :) Oby i mój taki był.
See ya ; **