Niektóre rzeczy bolą bardziej, niż inne.
Chciałabym być na to uodporniona, uodporniona na ból, jaki niesie za sobą strata, ale nie jestem. Czasami z błachych powodów coś może się popsuć. Zależy czy na długo, czy na krótko. A może bezpowrotnie?
Dzisiaj po raz drugi w swoim życiu przekonałam się, co to znaczy stracić przyjaciela, a właściwie przyjaciółkę. Kiedyś już to przeżyłam i to nie z mojej winy. To ona się odsunęła, bo już jej nie pasowałam :/ Tylko dlaczego scenariusz zawsze musi się powtarzać? Dlaczego nie mogę powiedzieć było minęło, było ciężko, ale to przebolałam? Dlaczego musi zaistnieć znowu taka sama sytuacja, tylko ze z inną osobą, kolejną? A może to ze mną jest coś nie tak, że nie potrafię zatrzymać przyjaciółki przy sobie? Zbyt duzo pytań, za mało odpowiedzi.
Ciężko jest patrzeć jak oddalacie się od siebie, ponieważ poszłyście do dwóch innych szkół i nie macie juz dla siebie tyle czasu. Mimo to zawsze udawało się jakoś spotkać. Mniej tematów do rozmowy, niż kiedyś? Owszem. Az w końcu zauwazasz, ze nie macie juz właściwie o czym rozmawiać. Nie wiecie, co dzieje się w waszych światach. Nie kontrolujecie juz procesu oddalania. Wiesz, ze zrobiłaś wszystko by to zatrzymać, starałaś się jak mogłaś, ale czy masz pewność, ze nie było to jednostronne?
Bywały lepsze momenty, gdy wydawało się, ze wszystko jest po staremu; te same zarty, wspomnienia. Okazuje się, ze nie wystarczyło na długo :( Podobno przyjaźń może przetrwać wszystko. Otóż nie zawsze, nie we wszystkich przypadkach. W przeciwnym razie nie zraniłaby mnie tak bardzo dzisiejsza sytuacja. Bo ponad wszystko najbardziej boli, gdy jesteś obok przyjaciela tak blisko, a zarazem tak daleko. Kiedy przechodzi obok ciebie ze swoimi znajomymi i uraczy cię tylko jednym zdawkowym 'cześć', zamiast przywitać się tak jak zwykle. Odwraca głowę i już wiesz, ze nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Coś pękło. Ale dlaczego? Jak?
Bardzo nie lubię sytuacji niewyjaśnionych do końca, kiedy nie wszystkie słowa jeszcze padły i nie wiem, na czym stoję. Wolę usłyszeć, co ktoś ma mi do powiedzenia. Przecież tak bardzo lubię wszystko i wszystkich analizować - cóż za ironia...
Wiem, że to nie była moja wina, a przynajmniej nie do końca. Powód dla którego to wszystko piszę, był dla mnie bardzo krzywdzący i nadal jest. Nie potrzebuję przeprosin. Wystarczy zwykłe wytłumaczenie. Chyba zbyt wiele od niej wymagam. Tylko dlaczego to ona robi z siebie ofiarę? Ten fakt boli mniej jeszcze bardziej.
Gesty, brak porozumienia dzisiejszczego dnia dały mi jasno do zrozumienia, że jest chyba za późno. Przeważnie, gdy coś się kończy, coś nowego się zaczyna. Ale czy warto? Wiem, że mam innych przyjaciół, których nie zamieniłabym w zyciu, ale nigdy nie będę juz w stanie przejść obojętnie obok byłej przyjaciółki :( Czy tak będzie, przekonam się niebawem. Póki co postaram się przeboleć kolejną stratę, poniewaz jest raczej nieunikniona. Jak widać nie lda wszystkich trzy lata przyjaźni coś znaczą. Dla mnie tak i dlatego teraz będę cierpieć.
Źle mi z tym, tak jak z wieloma innymi niewyjaśnionymi jeszcze sprawami.
Johnny Cash - Hurt
Asculta mai multe audio Muzica »
Bye ;*